Bombki cotton balls są bardzo estetyczną i elegancką dekoracją świątecznej choinki. Są niesamowicie popularne i świetnie się sprzedają. Ale zaraz …. po co kupować? Owszem, wyglądają pięknie, ale to nie znaczy, że są trudne do zrobienia. DIY zajmuję się od kilku lat i uwierzcie mi, bardzo często jest tak, że to co wygląda tak bardzo efektownie i wygląda na bardzo trudne okazuje tak łatwe w zrobieniu dla zwykłego śmiertelnika :).
Do ich wykonania potrzebujesz:
- kordonek
- klej do drewna wikol
- balony na wodę + pompka do tych balonów
- lakier do włosów
- srebrny lub biały sypki brokat
- wstążka
- klej na gorąco
Być może wydaje Wam się, że sporo zachodu z takimi bombkami. Być może i tak jest, bo gdzie kupić balony na wodę i pompkę? Jedno i drugie dostaniecie w dużym supermarkecie typu Auchan. Od razu zaznaczam: nie próbujcie dmuchać tych balonów sami. Prędzej wyplujecie płuca, a balon zostanie wciąż nie napompowany. Brokat i wszelkie dodatki w okresie przedświątecznym są wręcz na wyciągnięcie ręki w sklepach. Lakier do włosów najlepiej wybrać najtańszy i najmocniejszy (swój kupuję w Biedrze).
Na punkcie cotton balls oszalałam dawno temu, gdy popularne były w formie sznura lampek. Pisałam o nich tutaj oraz tutaj.
Na napompowany balon nawijam suchy sznurek, początkowo przytrzymując początek kordonka przy balonie. Zaczynam nawijanie w ten sposób, że balon przybiera formę dyni. Później kieruję sznurek w poprzek, i w drugi. Mocno go naciągam, formując kulę. Pierwsze trzy mogą nie wyjść idealne, ale każde kolejne są już bliskie perfekcji :).
Niektórzy nawijają kordonek od razu zamoczony w kleju z wodą, dla mnie natomiast jest to dość brudna praca, więc nawijam całkowicie suchy sznurek i dopiero po zakończeniu moczę dokładnie w cieczy, ściskając delikatnie, wciskając klej, by dokładnie zamoczyć bombkę, po czym delikatnie wyciskam z nadmiaru kleju, czasami delikatnie osuszam ręcznikiem papierowym i pozostawiam na całą noc na kaloryferze. Rano przebijam balon igłą i za jej pomocą usuwam go ze środka bombki.
Gotową twardą bombkę porządnie spryskuję lakierem do włosów i posypuję sypkim brokatem. Powinien się przyczepić bez problemu. Uwaga – po spryskaniu lakierem bombka nie jest już twarda jak kamień. Trzeba obchodzić się z nią delikatniej do momentu wyschnięcia.
Na jedną bombkę zużywam 2/3 całego kordonka. Lubię, gdy są gęste, aczkolwiek te z mniejszą ilością sznurka też są bardzo ładne. 🙂 Najkorzystniej cenowo kupić jeden duży kordonek, u mnie w pobliskiej pasmanterii kosztuje ok. 22 zł. Spokojnie zrobisz z niego komplet bombek i jeszcze zostanie Ci do innych dekoracji.
Kokardki ze wstążki mocuję do bombki za pomocą kleju na gorąco. Wprawdzie do spięcia kokardek oraz do zrobienia uchwytu na bombkę użyłam drucika florystycznego, ale jeśli nie masz go pod ręką, użyj cieniutkiej wstążki. Znajdziesz ją w każdej pasmanterii.
Dlaczego warto zrobić takie bombki? A no dlatego, że w rzeczywistości wyglądają o wiele lepiej niż na zdjęciu i nawet na filmiku, bo niesamowicie pięknie połyskują. Ponadto mając już wszystkie potrzebne rzeczy możesz wykonać do kompletu dużą dekoracyjną bombkę na stojaku. Wszystko wykonuje się w identyczny sposób, tylko nawijamy kordonek na zwykły balon, o czym pisałam i pokazywałam na zdjęciach tutaj (klik!)
Spróbuj i przekonaj się, że potrafisz. Mam nadzieję, że skutecznie Cię zainspirowałam. Do przeczytania przy okazji kolejnego DIY :).