Co zrobić z puszek po mleku i kawie?

Pojemniki DIY do przechowywania ostatnio przypadły mi do gustu jakoś szczególnie. I może nie zdecydowałabym się na metamorfozę puszek po kawie, gdyby w ostatnich tygodniach nie przybyło mi tych po mleku. Zwyczajnie szkoda wyrzucać. Już kiedyś widziałam podobne DIY, jednak w ich wyglądzie zniechęcało mnie to, że wszelkie tłoczenia na puszcze było widać i nie wyglądało to zbyt estetycznie. W pierwszej kolejności kupiłam w sklepie chińskim hmmm… chyba matę pod naczynia (ok.4 zł). Poza tym, że jest złota, wystarczająco gruba, by zakryć tłoczenia, to ma dodatkowo bardzo ciekawą fakturę.

Problem pojawił się w przyklejeniu. Początkowo próbowałam “kopelką”, ale ta niestety straciła swoje nieziemskie moce klejenia i nie trzymała. Natomiast dwustronna taśma klejąca sprawdza się całkiem nieźle. Jedyna trudność w tworzeniu takich puszek polega na precyzji docięcia, ale umówmy się – nie jest to trudność, a zadanie wymagające odrobinę czasu i skupienia. 🙂

Drugi rodzaj puszek jest zrobiony wedle mojego początkowego założenia, czyli w okleinie samoprzylepnej. Początkowo planowałam kupić kawałek okleiny w sklepie internetowym, ale ostatecznie zajrzałam do sklepu z meblami, wykładzinami, okleinami itp. Często można dostać resztki oklein, które zostały w sklepie. Za swoją niedużą rolkę zapłaciłam całe 3 zł!

Puszki po mleku naturalnie miały białe pokrywki, natomiast puszki po kawie (dwie z tyłu) – czerwoną i zieloną. Nie do końca te kolory wpisywały się do mojej koncepcji, więc potraktowałam je sprayem :).

Okleina samoprzylepna jest sporo cieńsza od mojej złotej maty, więc nie zdejmowałam z puszki oryginalnej etykiety. Dzięki temu tłoczenia są niemal niewidoczne.

W takich puszkach można przechowyać właściwie wszystko. U mnie są w nich dwa rodzaje kawy (bezkofeinowa i ta bardziej pobudzająca), czystek, suszone grzyby i siemię lniane. W ogólnym podsumowaniu, koszt wszystkich puszek wyniósł mnie niecałe 7 zł. Wydaje mi się, że efekt jest zadowalający :).

Widziałam też śliczną różową okleinę w białe grochy. Od razu nasunęło mi się, że w takim cukierkowym pojemniku mogłabym trzymać spinki i gumeczki mojej córki. To niestety musi poczekać – czekamy, aż urosną włoski. 🙂

Nie zapomnij udostępnić wpisu jeśli ci się spodobał!
Facebook
Twitter
LinkedIn

Pozdrawiam, Iwona

Iwona

Iwona

Mama rozkosznej córeczki Hani, żona wspaniałego mężczyzny i właścicielka przeuroczego yorka. Moim drugim dzieckiem mój blog, na którym właśnie jesteś :)

Zostań ze mną na dłużej!