Nie doliczę się, ile pięknych słów usłyszałam i przeczytałam na temat naszego balkonu. Serducho rośnie! Tym razem chcę pokazać Wam, że nie wszystko dzieje się od razu; że pewne rzeczy przychodzą z czasem. Potrzeba odrobinę chęci i cierpliwości. Nie każdy ma przecież wystarczająco czasu i budżet, by zrobić wszystko od razu. Popatrzcie, że warto poczekać, kupić coś tańszego, później wymienić, coś dodać, coś odjąć…. :).
Zaczynamy!
Mieszkanie odebraliśmy już z płytkami, mieliśmy natomiast okazję zobaczyć balkon w stanie totalnie surowym, co zostało uwiecznione na zdjęciu poniżej.
Rok 2014:
Pierwszą rzeczą, w którą zainwestowaliśmy była to duża, czteroosobowa huśtawka – spełnienie marzenia męża. Tak – wiem, jak to wyglądało z dołu i domyślam się, jak komentowali nas przechodnie. I jeszcze raz TAK – oszaleliśmy :). Ale czego się nie robi dla spełnienia marzeń? Huśtawka została kupiona jako używana. Cała konstrukcja była w stanie niemalże idealnym, natomiast siedzisko i daszek pozostawiały wiele do życzenia. Z tego powodu zakupiliśmy przez internet zielony wodoodporny materiał i z pomocą dobrej duszyczki obszyliśmy gąbkę i na wzór daszku powstał nowy. (całkowity koszt materiału to ok 100 zł).
Tego samego lata drogą wielu wyrzeczeń kupiliśmy niewielki zestaw bardzo wygodnych mebli ogrodowych z technorattanu: 2 krzesła z sofą oraz stolikiem.
Mimo to wciąż brakowało nam przytulności. Postanowiliśmy więc dokupić niewielki kawałek sztucznej najtańszej trawy. Zwróć u wagę, jak taki detal znakomicie zmienia całokształt i dodaje uroku!
Na pobliskim ryneczku kupiłam petunie i tego lata zakochałam się w kwiatach!
Rok 2015:
Sezon letni 2015 roku upłynął nam niesamowicie pracowicie. Ze względu na dużo wpadającego słońca postanowiliśmy kupić pergole, by jakkolwiek osłonić się i mieć możliwość spędzać czas na balkonie nie tylko popołudniu. Każdą pergolę wygładzaliśmy szlifierką (szczebelki ręcznie papierem ściernym) oraz dwukrotnie impregnowaliśmy. Przygotowanie 4 sztuk pergoli zajęło nam 3 tygodnie.
W stolarni zakupiliśmy dodatkowo belki, do których przymocowaliśmy pergole:
Jeszcze zimą kupiliśmy sznur lampek (widoczny na zdjęciu poniżej), firanki oraz sztuczne girlandy z listkami.
Następnie sprzedaliśmy sofę oraz dwa krzesełka zostawiając sobie stolik. Na ich miejsce pojawił się narożnik z technorattanu. W międzyczasie doszło trochę kwiatów, a pozostałe rozrosły się jak szalone. 🙂 I w takim klimacie spędziliśmy lato 2015 roku. 🙂 Więcej zdjęć z tego okresu zobaczysz TUTAJ.
Rok 2016:
Jako, że najważniejsze cele zostały osiągnięte, rok 2016 był czasem poprawek kosmetycznych. Pojawiły się samodzielnie robione lampki z piłeczek do gry w tenisa (KLIK!), uchwyt na telewizor – wszak zbliżał się sezon na mecze, jeszcze jedna pergola (widoczna po prawej stronie),
oraz duże szare donice z technorattanu. Zdjęcia balkonu z 2016 roku możesz obejrzeć TUTAJ.
Rok 2017:
W tym roku kwiatów narożnik został rozdzielony na dwie części. Kwiatów jest też jest zdecydowanie mniej. Z jednej strony chciałam mniej kolorów na balkonie, z drugiej – wiedziałam, że latem na świat przyjdzie nasza córeczka i siłą rzeczy, podczas mojej nieobecności w domu kwiaty będą skazane na męża. Delikatne firanki zostały zastąpione białymi zasłonami z wodoodpornego materiału. Na pergoli pojawiły się sztuczne czerwone róże wyglądające jak żywe (do nabycia w Leroy Merlin).
Oświetlenie nocą pozostało bez zmian i raczej się już nie zmieni. Uwielbiamy je! Lampki wiszące przy suficie zostały wykonane z lampek choinkowych i piłeczek do tenisa stołowego, natomiast długa girlanda na pergolach otaczająca cały balkon pochodzi NIKOTOOLS.PL do kupienia TUTAJ (klik!). Sklep ten realizuje również sprzedaż za pośrednictwem allegro. Zdecydowanie polecam!