Kiedyś, będąc w restauracji zamówiłam do kawki czekoladowe ciasto. Jakież było moje zdziwienie, gdy była w nim wyczuwalna nuta bazylii! Wówczas było to dla mnie coś nieco dziwnego, kubeczki smakowe wręcz szalały. Oczywiście pozytywnie. Ostatnio naszła mnie ochota, by powrócić do tego smaku. Ciasto w wykonaniu jest łatwe, miałam jedynie problem, gdyż forma do ciasta, którą posiadam była nieco większa (o 5 cm), niż powinna, tak więc spodziewałam się, że ciacho wyjdzie odrobinę niższe. Ponadto w przepisie jest uwzględnione, by do ciasta dodać aż 5 łyżek bazylii! Wbrew pozorom, po skrojeniu wydawało jej się bardzo dużo. W obawach, by nie przeholować, dodałam połowę (ok. 2,5 łyżki). Teraz wiem, że moje obawy okazały się bezpodstawne. Naprawdę do ciasta śmiało można dodać jej więcej. U mnie była ledwo wyczuwalna, mimo to ciasto bardzo mi smakowało. Jest bardzo wilgotne, mocno czekoladowe, wg mnie do kawy idealne. Z pewnością będę powracała do tego przepisu, zwłaszcza latem, ponieważ bazylia gości u mnie w dużych ilościach zarówno na kuchennym parapecie, jak i na balkonie. Zawsze rośnie obficie, ale trzeba ją przycinać, by nie zakwitła (gdy zakwitnie, roślina ma gorzki posmak). Przepis pochodzi z programu Dzień Dobry TVN. 🙂
Składniki na ciasto:
- 6 jajek
- 250 g gorzkiej czekolady (ja dodałam 200 g – 2 tabliczki)
- 150 g masła
- 3/4 szklanki cukru
- 3 łyżki mąki pszennej
- 5 łyżek posiekanej świeżej bazylii
Polewa:
- 100 g gorzkiej czekolady
- 2 łyżki wody
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki masła
Ciasto:
Same białka należy ubić z połową cukru na sztywną pianę. Do piany dodać mąkę i delikatnie wymieszać.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej dodając pozostały cukier, masło i pod koniec żółtka. Do uzyskanej masy czekoladowej należy dodawać łyżkami ubite białka (delikatnie mieszając) wraz z pokrojoną drobno bazylią.
Gotową masę przelać do wysmarowanej masłem tortownicy (Ø 22 cm). Piec w temp. 180 st. przez 25-30 minut.
Polewa:
W garnuszku podgrzej czekoladę z wodą i cukrem. Dodaj masło. Całość wymieszaj do uzyskania jednolitej konsystencji i polej ciasto.

EDIT: Tak jak zapowiedziałam, po 6 miesiącach powracam do tego przepisu. Jako, że moja blaszka jest większa, ciasto zrobiłam z 1,5 porcji przepisu. I wiecie co? Albo mi się smak zmienił po urodzeniu dziecka, albo to ciasto wydaje mi się jeszcze lepsze. Najbardziej urzeka mnie fakt, że jest wilgotne, co w ciastach uwielbiam. No i tym razem dodałam tyle bazylii, ile jest podane w przepisie oraz ciasto polałam polewą po wyjęciu z blaszki (na co wcześniej nie wpadłam :)).

